Hoy tenemos, como autor invitado, a Rafael Sánchez Ortega.
Administra el blog "La hora bruja" desde el año 2010, pero es bloguero desde el 2007. En su blog podéis encontrar sobre todo poesía, pero si os adentráis en sus paginas, encontraréis relatos en prosa poética que es todo sutilidad.
En esta ocasión nos sorprende con una poesía sencilla y amorosa, que yo he querido compartir en "Cuentos de cacao" por su mensaje positivo y motivador.
Espero que os guste, os dejo el enlace:
.
Gracias, por traer a Rafael, le sigo desde hace tiempo y es un gran poeta , donde su sensibilidad y buen hacer no hace falta decirlo, solo leerle y no los confirmara.
ResponderEliminarAbrazos, y muy feliz fin de semana.
Gracias, en cuanto pueda me paso a su blog. Abrazos
ResponderEliminarMe ha encantado, Manuela, gracias. Sois un grupo de inacabable calidad literaria.
ResponderEliminarPoezję się trudno tłumaczy. Czytam teraz tłumaczenie, ale sieciowe. Treść jest widoczna i podoba mi się, ale żadnych rymów, w tym nie ma.
ResponderEliminarTo mi przypomniało, jak kiedyś na studiach, pani profesor dała nam zadanie. Trzeba było przetłumaczyć wiersz z łaciny na polski. Napisałem swój wiersz, ale na tamten temat. Inni tłumaczyli słowo po słowie. Moja praca była czytana na apelu w auli uniwersytetu i przedstawiona, jako przykład dobrego tłumaczenia poezji.
Teraz tak na marginesie.
To jest mój wiersz po polsku. Tłumaczenie odda sens, ale nic się nie będzie rymować.
strudzony drogą Łódź Widzew mija
zielony ciężki w zaprzęgu koń
i resztką siły potwornie sapiąc
Fabrycznej Łodzi podaje dłoń
wśród zgiełku ludzi hałasu miasta
wśród dymu z wielkich fabrycznych rur
tysiące istot sobie nieznanych
Piotrkowską idzie jak zgodny chór
i brudne domy i jezdnie lepkie
witają gości z przeróżnych miast
a obojętność spojrzenia twego
i obcych twarzy mnie wita las
plaża dzika plaża
i nieba błękit
rybitwy szum
gdy skrzydłem tępym
rozcina ciszę
i miłość krótka
jak w szklance rum
Kielce-Łódź czerwony napis
na Promińskiego autobus "Lux"
i twoje ciche wyznanie nagłe
że tak być musi
i będzie już
świat ma swój początek na Szydłówku
i jak stary jest ten świat
w mieście wiecznym ponad czasem
stoi klasztor z piętnem lat
a z klasztoru widok śmiały
poprzez pola łąki las
poprzez gór łańcuchy jasne
w bladym świetle cały świat
i u stóp tych gór potężnych
w zamyśleniu klęczy ktoś
pełną dłonią dzierżąc chaber
który dzisiaj znaczy los
Mikoszewo
pole
droga do nikąd
prawie na horyzoncie
dwie wysmukłe topole
dusza artysty nakazuje
iść sprawdzić
w momencie walki z własną duszą
i chęci nagłej zapomnienia
człowiek samotnie w drogę rusza
by znaleźć szczęście od niechcenia
wśród łąk szerokich na skraju lasu
koń pociągowy staruszka szkapa
przyjaźń wędrowca sobie zyskała
i zwierzeń potok słuchać musiała
walka z człowiekiem
przyjaźń z przyrodą
oto ucieczka w głąb zapomnienia
lecz serce wierne
swej namiętności
nie zniesie długo piętna wspomnienia
wśród ludzi mrowia spalin miasta
wśród huku młotów jęku stali
na dworcu Warszawa Centralna
dziesiątki istot ludzie mali
i głos spikera głosi szaro
nadejście z Łodzi pośpiesznego
i serce bije w niepewności
czy nowy to początek złego
18.IX.1974
Traduccion:
EliminarLa poesía es difícil de traducir. Estoy leyendo la traducción ahora, pero en línea. El contenido es visible y me gusta.
Me recordó una vez en la universidad, un profesor nos dio una tarea. El poema tuvo que ser traducido del latín al polaco. Escribí mi poema, pero sobre ese tema. Otros tradujeron palabra por palabra. Mi trabajo fue leído en la asamblea en el salón de la universidad y presentado como un ejemplo de una buena traducción de poesía.
Gracias Cezary por tu poesía, me resulta muy difícil traducirla :))
SAludos.
Una bonita y sencilla reseña.
ResponderEliminarUn abrazo
Sí, una reseña breve, no hace falta más, para eso hablan sus letras ;)
ResponderEliminar